Ślamownik


Ślamownik – złodziej okradający mieszkania podczas snu lokatorów.
Do mieszkań dostawał się najczęściej przez uchylone okna. Ślamownicy bardzo często korzystali z usług „szczurów”. Szczurem nazywano kilkuletnie dziecko, które złodziej wpuszczał przez uchylony lufcik okna. Wielu ludzi do tej pory właśnie w ten sposób wietrzy mieszkania, częstokroć zostawiając je bez nadzoru. „Szczur” po wejściu do pokoju otwierał okno, przez które już bez trudu wchodził ślamownik. „Szczury” rekrutowano spośród sierot i bezdomnych dzieci, które zapełniały ulice miast. Ślamownicy nie dbali o swych małych pomagierów. Dzieciaki były bardzo często łapane na gorącym uczynku. Można było mówić o szczęściu, gdy rozwścieczony włamaniem lokator oddał „szczura” pod opiekę stróży prawa. Karierę młodocianych adeptów sztuki złodziejskiej kończyły pobicia, często ze skutkiem śmiertelnym.
(fot. Artur Gałka)

Paser


Paser – największy wróg a zarazem przyjaciel złodzieja.
Paser był najczęściej na usługach policji i tajniaków. Bez skrupułów wydawał blatnych w ręce stróżów prawa. Cena jaką paser oferował za znoszone do niego towary była niewspółmiernie niska do ich wartości. Złodzieje nie mieli wielkiego wyboru. Blatowali paserów co dawało im względne poczucie bezpieczeństwa. W melinach paserów upłynniali łup, pili, bawili się oraz dokonywali krwawych dintojr.
(fot. Artur Gałka)

Farmazon


Farmazon – profesja nie do końca blatna.

Farmazon nie był typowym, w rozumieniu blatnych złodziejem. Nie kradł z mieszkań, wozów czy sklepów. Zajmował się „trajlowaniem„ frajera. Farmazon wybierał swe ofiary na targach, ulicach miast, szukał okazji w knajpach, dworcach oraz innych ludnych miejscach. Działał na dwa sposoby. Najpopularniejszą metodą pracy farmazona była ”przewałka”. Oszust oferował dolatorowi towar po okazyjnej cenie. Był to najczęściej niewielki pakunek. Gdy cena za fant została ustalona, „spłoszony” farmazon chował towar pod kurtkę czy marynarkę, tłumacząc to obecnością policji bądź tajnego agenta. Po krótkiej chwili uspokajał się i podawał klientowi identyczna, tym razem lipną paczkę, którą miał przygotowaną pod kapotą. Innym rodzajem farmazonki było wciskanie przygodnym kupcom lipnej biżuterii i precjozów.
(fot. Artur Gałka)

Styrocznik

Styrocznik – oszust karciany, który do perfekcji doprowadził żonglerkę kartami.

Wytrawny styrocznik potrafił spreparować talię kart, tak by zawsze być pewnym wygranej. Talie kart były w specjalny sposób nakłuwane, cięte po bokach czy przemalowywane na rewersie talii. Wytrawni szulerzy obracali się w najlepszym towarzystwie, brylowali w najlepszych hotelach i restaurantach. Z tłumu gości wybierali potencjalne ofiary, bezlitośnie pozbawiając ich gotówki i precjozów. Styrocznicy często współpracowali z prawilnymi fartownikami, którzy naganiali im bogatych klientów. Ustawione gry częstokroć kończyły się krwawymi jatkami. Oszukani i wściekli dolatorzy byli bezlitośnie pacyfikowani przez blatnych, z którymi grali w karty.
(fot. Artur Gałka)

Klawisznik

Klawisznik – najbardziej szanowana ze złodziejskich profesji.

To właśnie klawisznicy, czyli włamywacze ustanawiali złodziejskie prawa, wiedli prym w więzieniach i aresztach. Mieli swój kodeks i „złodziejski honor”. Polegali głównie na swoim sprycie i umiejętnościach. Otwierali zamki i pietrówy za pomocą wytrychów i pasówek. Do rzadkości należało niszczenie zamków. Prawilny klawisznik nie rujnował okradanego mieszkania. Kierowany wieloletnim doświadczeniem wiedział, gdzie szukać precjozów, gotówki i cennych rzeczy. Włamywacze mieli zblatowanych paserów, którzy odkupowali od nich skradzione rzeczy. To gwarantowało im względne bezpieczeństwo.