Gwara złodziejska

– On już od paru dni był taki tamowaty. Nawet smutniaka nie kuszał, co na kolację wyfasował. Jak był sygnał na spanie, to się roztochał i graty na zydlu położył. Na kojo wskoczył i udawał, że kimono tnie. Musiał kikować, aż wszystkie w szlumerkę pójdziemy i wtedy na ścigajach się wydyndał. Żebym zryżał, tak było. Pod chajrem wyszczególniam!”
/HRABIA tom II Amor ad mortem/

Gwara przestępcza istniała od zawsze. Każda grupa społeczna czy zawodowa posługuje się specyficznymi dla niej zwrotami i słowami. Argot złodziejski nie jest niczym wyjątkowym. Szemrane środowiska ze względu na to, czym się zajmowały, starały się jak najbardziej wyalienować ze społeczeństwa. Blatna mowa, którą posługują się bohaterowie „Hrabiego”, wyewoluowała na przestrzeni XIX wieku. Początkowo był to język używany jedynie przez wytrawnych „urke”, czyli zawodowych przestępców odsiadujących ciężkie wyroki bądź przebywających na katordze. Blatna muzyka, jak niekiedy oni sami nazywali swą gwarę, stopniowo przeniknęła poza mury więzień i stała się dostępna dla szerszego grona przestępczej braci. Mowa ewoluowała, zapożyczając zwroty z podmiejskiej gwary, języków zaborców oraz jidysz.
Żargon przetrwał do dzisiaj wśród subkultury więziennej oraz osób z marginesu społecznego. Pod celą odróżnia ona „ludzi” od „frajerów”. By móc się nią posługiwać, nie wystarczy trafić „pod celę” z byle jakim wyrokiem. Należy zyskać aprobatę więziennej starszyzny. Każdy, kto próbuje używać grypsery (tak teraz nazywa się blatną mowę) bez wyrobienia sobie odpowiedniej reputacji, staje na mocno przegranej pozycji.
Część słów i zwrotów w nieco zmienionej formie weszła na stałe do mowy potocznej. Zainteresowanych czytelników odsyłamy do słownika chewry, gdzie publikowane są słowa trudne i gwarowe występujące na kartach „Hrabiego”.

Jedna odpowiedź do “Gwara złodziejska”

Dodaj komentarz