Film krótkometrażowy promujący I tom powieści Hrabia „Karmannyj wor”

 

Film krótkometrażowy promujący I tom powieści Hrabia „Karmannyj wor”
Reżyseria: Krzysztof Spadło
Scenariusz: Krzysztof Spadło & Robert Gałka
Zdjęcie, montaż i postprodukcja: Piotr Brącel
Narrator: Kamil Pruban
Muzyka: Go Spells
Dokumentacja: Małgorzata Wawrzyniak
Producent: Wydawnictwo KAGO & Robert Gałka
Udział wzięli: Rafael Bilski, Piotr Brącel, Paweł Czekaj, Piotr Filipek, Artur Gałka, Bożena Gałka, Robert Gałka, Maciej Kostecki, Kamil Marek, Janusz Mika, Szymek Mika, Jacek Obłutowicz, Sebastian Oliwa, Piotr Pieprzyk, Krzysztof Spadło, Maria Specjał-Skupieńska, Andrzej Stelmachowski, Remik Thraen, Maciej J. Wróbel
Materiał filmowy był realizowany na terenie Arena ASG oraz Bistro Lubieto

Słownik chewry


Słownik gwary złodziejskiej ma na celu przybliżenie czytelnikom języka, jakim posługiwali się przedwojenni ludzie marginesu. Kolejne odsłony słownika publikowane będą na łamach strony „Hrabiego”.

A bisele – trochę (jidysz)
A jingele, a mejdele – chłopczyk i dziewczynka (jidysz)
A nar git, a kliger nemt – głupi daje, mądry bierze
A sojchors wort – kupieckie słowo (hebr.)
A szlag zol dich trefn! – niech cię trafi szlag (jidysz)
Agnus dei, qui tollis peccata mundi, miserere, miserere nobis – baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami
Ajnbruch – włamanie (gwara)
Ancug – mundur, ubranie robocze bądź więzienne (gwara)
Anglez – długi surdut
Antypka – laska (gwara)
Argus – strażnik więzienny (gwara)
Aron ha-kodesz – w synagodze szafa ołtarzowa służąca do przechowywania zwojów Tory (hebr.)
Ażur – kasiarz (gwara)

Gwara złodziejska

– On już od paru dni był taki tamowaty. Nawet smutniaka nie kuszał, co na kolację wyfasował. Jak był sygnał na spanie, to się roztochał i graty na zydlu położył. Na kojo wskoczył i udawał, że kimono tnie. Musiał kikować, aż wszystkie w szlumerkę pójdziemy i wtedy na ścigajach się wydyndał. Żebym zryżał, tak było. Pod chajrem wyszczególniam!”
/HRABIA tom II Amor ad mortem/

Gwara przestępcza istniała od zawsze. Każda grupa społeczna czy zawodowa posługuje się specyficznymi dla niej zwrotami i słowami. Argot złodziejski nie jest niczym wyjątkowym. Szemrane środowiska ze względu na to, czym się zajmowały, starały się jak najbardziej wyalienować ze społeczeństwa. Blatna mowa, którą posługują się bohaterowie „Hrabiego”, wyewoluowała na przestrzeni XIX wieku. Początkowo był to język używany jedynie przez wytrawnych „urke”, czyli zawodowych przestępców odsiadujących ciężkie wyroki bądź przebywających na katordze. Blatna muzyka, jak niekiedy oni sami nazywali swą gwarę, stopniowo przeniknęła poza mury więzień i stała się dostępna dla szerszego grona przestępczej braci. Mowa ewoluowała, zapożyczając zwroty z podmiejskiej gwary, języków zaborców oraz jidysz.
Żargon przetrwał do dzisiaj wśród subkultury więziennej oraz osób z marginesu społecznego. Pod celą odróżnia ona „ludzi” od „frajerów”. By móc się nią posługiwać, nie wystarczy trafić „pod celę” z byle jakim wyrokiem. Należy zyskać aprobatę więziennej starszyzny. Każdy, kto próbuje używać grypsery (tak teraz nazywa się blatną mowę) bez wyrobienia sobie odpowiedniej reputacji, staje na mocno przegranej pozycji.
Część słów i zwrotów w nieco zmienionej formie weszła na stałe do mowy potocznej. Zainteresowanych czytelników odsyłamy do słownika chewry, gdzie publikowane są słowa trudne i gwarowe występujące na kartach „Hrabiego”.

Doliniarz

Doliniarz – złodziej kieszonkowy.

Na terenach zaboru rosyjskiego znany jako karmannik bądź karmannyj wor. Dobry kieszonkowiec posiadał wręcz ekwilibrystyczne zdolności. Potrafił bez zwrócenia uwagi wyjąć portfel z kieszeni spodni czy marynarki, wysupłać zegarek lub odpiąć klejnot zdobiący suknię statecznej damy. Prawilny doliniarz nigdy nie kradł sam. Korzystał z pomocy „tycera” i „konika”. Tycer najczęściej był uczniem i wychowankiem karmannika. Miał za zadanie chronić blatnego podczas samej kradzieży. By zamaskować blatnego przed porutą, miał przewieszony przez ramię płaszcz bądź marynarkę. Czasem osłaniał wspólnika gazetą bądź innym naprędce zaaranżowanym „parawanem”. Po dokonaniu kradzieży odbierał od doliniarza łup i przekazywał go „konikowi”. Konik, to najczęściej młody chłopak rekrutowany z pośród tłumów wałęsających się dzieci. Bywało że konikiem zostawał któryś z młodocianych potokarzy. Konik miał za zadanie wynieść w bezpiecznie miejsce skradziony towar i pozbyć się trefnych fantów.

HRABIA Amor ad mortem

Wydawnictwo KAGO
data wydania 21 marca 2019
ISBN/ISSN: 978-83-951263-6-9
liczba stron 424

„Amor ad mortem” to II, finalny tom powieści „Hrabia”. Wartka akcja rozpoczyna się na warszawskich ulicach w przededniu I wojny światowej. Losy głównego bohatera toczą się w środowisku przestępczego półświatka, gdzie spektakularne napady, zuchwałe kradzieże i krwawe porachunki, są na porządku dziennym. Jednak w tej brutalnej i bezwzględnej rzeczywistości, którą rządzą niepisane prawa, istnieją również honor, lojalność, przyjaźń i miłość. Autor snuje złodziejską opowieść, zachowując styl i formę języka literackiego, który w wyśmienity sposób oddaje ducha minionej epoki.

„Z niedowierzaniem pokręciłem głową. Bracia nigdy nie przejmowali się zagrożeniem. To, co niesie życie, brali z uśmiechem na ustach. Któregoś dnia, gdy spytałem Roberta, czy nie boją się, że ich ktoś dojedzie, odpowiedział:– Chcesz żyć wiecznie? Gnić we własnym łóżku, czekając, aż ktoś z rodziny łaskawie poda ci kubek wody albo nocnik? Tego chcesz? Oglądać nieszczere uśmiechy nad łożem boleści, wiedząc, że twoi kochani tylko czekają, żebyś wyciągnął kopyta? – Pokręcił głową. – Nie… Nie dla nas taka dola. Ja z bratem odejdę z hukiem. To śmierć będzie się bała nas, nie odwrotnie! Wiesz Heniek, byliśmy kiedyś z Arturem w teatrze. Nudne to było i cały czas wierszem gadane. Jakiś łatek w kiecce i wianku na łbie latał po deskach. Zapamiętałem z tego jedno zdanie. – „Tchórz zanim umrze, kona wiele razy. Walecznych jedna tylko śmierć spotyka.”. Tego się z braciakiem trzymamy. Robert wyjął z karmana barani łeb i założył na pięść. Zamarkował szybki cios. Mosiądz kastetu błysnął złowrogim uśmiechem. – Jeśli mamy zdechnąć, to na naszych zasadach – powiedział ponurym głosem”